Kay
Zaprowadziłem ją tam
za poleceniem matki. Ale teraz patrząc z perspektywy mądrzej było by ją zostawić na poboczu w końcu to
towarzystwo nie jest zbyt bezpieczne ale ważnym jest że działają w dobrej
wieże.
-To jest moja
siostra-Oznajmiam podnosząc wysoko podbródek
Zgromadzeni tam
ludzi patrzą na mnie kpiąco a Soph szepcze nerwowo.
-To chyba nie był
zbyt dobry pomysł
Przytakuję milcząco.
Chwytam ją za ramię i ciągnę do wysokiej kobiet z idealnie srebrnymi włosami.
-Kapitanie!-Prostuję
się ale i tak sięgam jej tylko do oczu.
-Co to ma
znaczyć?-Pyta ostro
-To że werbuje
nowych sojuszników?-Pytam udając zdziwienie
Kobieta patrzy na
mnie srogo ale ja uśmiecham się szeroko. Ale kapitan nic nie mówi i macha ręką
w stronę stolika gdzie siedzą moim przyjaciele. Blond włosy Terrens oraz Freya
która ma krótkie postrzępione ciemne włosy. Nigdy im nie mówiłem kim naprawdę jestem.
Znienawidzili by mnie… Na pewno tak by się stało w końcu to stowarzyszenie ma
na celu obalenie władzy i zaprzestaniu wojny… A ja jako syn króla zapewne
uznany był bym za szpiega. Mój przyjaciel patrzy zamyślony na Soph napinam się
jeśli rozpozna w niej córkę swojego największego wroga a przedstawiwszy ją jako
swą siostrę… Wolę o tym nie myśleć.
-Czy my się nie
znamy?-Pyta Terrens
Soph się spesza.
-Nie raczej
nie-Uśmiecha się przyjaźnie-Nazywam się Marion
Wzdycham z ulgą
jakby podała swoje prawdziwe imię na pewno by nas rozpoznano w końcu jak często
powtarzają się u rodzeństwa imiona Kay i Soph. Nigdy. Szlachta ma swoje
przywileje ich imiona zawsze są nie powtarzalne z wyjątkami czytaj Ja.
-Cześć-Mówi
uśmiechając się delikatnie Freya
-CISZA!!-Krzyczy
ktoś na Sali
Na stół nieopodal
nas wskakuje Kapitan i podpiera się na biodrach patrząc na nas surowo.
-Wszyscy tu
zgromadzenie chcą jednego… I to dostaną! Nadejdzie koniec despotycznej władzy
koniec wojen nadejdzie pokój ale chyba wszyscy wiemy jaką cenę trzeba za niego
zapłacić… Krew zostanie przelana w naszych szeregach będzie więcej trupów niż
żywych ale pamiętajcie przyszłość jest ważniejsza…najważniejsza.
Po tych słowach
rozlegają się brawa i okrzyki, zauważam wbity we mnie przerażony wzrok Soph.
Zaczyna przedzierać się przez tłum do wyjścia biegnę za nią. Nie spodziewałem
się że tak zareaguje w końcu nienawidzi ojca. Ale czy na pewno?
Kain
Idę ulicą w kierunku
targu kiedy przed moimi oczami zamajacza postać czarnowłosej dziewczyny
młodszej ode mnie ale prędko jakby się czegoś bała odwraca się i biegnie przed
siebie.
-Czekaj!-krzyczę i
podążam za nią
Dziewczyna skręca
gwałtownie w lewo i kiedy docieram do bocznej uliczki nikogo w niej nie ma….
Potrząsam głową w niedowierzającym geście a czarne włosy opadają mi na oczy.
Odwracam się na pięcie i wychodzę z uliczki. Może Sasha będzie wiedzieć o co
chodzi…
Asimi
Budzą mnie pierwsze
promienie słońca. Plecy mam sztywne i czuję poprzez moją delikatną skórę w
których miejscach nić przechodzi. Krzywię się nieznacznie będę musiała pozostać
w ludzkiej postaci przez parę tygodni zanim to się zagoi. Ostrożnie podnoszę się
na rękach i rozglądam się wokoło. Znajduje się w dosyć dużym wozie czuję jak
powóz turkocze kiedy natrafia na kamienie. Na ścianach powieszone są kusze i
miecze wszystkie wykonane z stali czyli jedynej rzeczy która może nas zranić w
ludzkiej postaci… Wpadłam po uszy moi wybawiciele to tak naprawdę pogromcy
smoków. No to żegnaj miły świecie!
Czytasz=Komentujesz
Co wy na to żebym zamówiła zwiastun do bloga? C: