Asimi
Kiedy mdleje czuję
jakbym wirowała, a po chwili coś wciąga mnie do środka wizji. Widzę małą,
czarnowłosą dziewczynkę znajduje się w klatce a nad nią stoją ludzie słyszę ich
przytłumione głosy.
-Może by ją tak
zawieść do Dertmąd tam jest dużo zamówień na takie zabaweczki…
Drżę pod wpływem
tych słów. Oni porywają takich jak ja, a potem zabijają sprzedają… Sama nie
wiem co gorsze… Dziewczynka podnosi na mnie zapłakany wzrok jakby mnie widziała
ale w chwili kiedy nasze oczy się spotykają wciąga mnie do środka kolejny wir.
Widzę przycupniętego na ziemi chłopaka. Wydaje się w każdej chwili gotowy do
ataku jego rubinowe oczy rzucają nieme wyzwanie każdemu kto się napatoczy…
Nagle słyszę głuche trzaśnięcie a moje plecy rozrywa ból… Pojawiają mi się
mroczki przed oczyma.
Kain
-Do środka-Mówi
Sasha głosem nieznoszącym sprzeciwu
Patrzę na nią hardo
i nie ruszam się z miejsca. Pozostali zdążyli już wejść do środka ale my nadal
stoimy.
-Wytłumaczysz mi o
co tu chodzi?-Pytam cicho
Kobieta kiwa lekko
głowę.
-Kainie…
-Nie nazywaj mnie
tak-nie patrzę jej w oczy wymijam ją i otwieram drzwi
Uderza we mnie fala
dźwięków w pomieszczeniu zgromadziło się parudziesięciu osób w różny wieku i
różnej płeci. Przedzieram się pod ścianę i obserwuje tłum. Kiedy wchodzi Sasha
wszyscy milkną i dają jej przejść. Wzbudza w nich respekt widzę to…
-Gdzie daliście
dziewczynę?-Pyta a parę osób pokazuje dłonią na leżącą w przyległym do holu
pokoju.-Kain wiesz co robić
Podrywam głowę na
dźwięk swojego imienia patrzę na Sashę z złością ale mimo to wykonuje polecenie
Zgromadzeni
obrzucają mnie dziwnym spojrzeniem ale ja zbywam je wzruszeniem ramion z cienia
wychodzi niska dziewczyna z postrzępionymi włosami.
-Kim on jest?-Pyta z
wrogością w głosie
-Kimś-Patrzę
wyzywająco w oczy dziewczynie
Przechodzę do pokoju
obok i dochodzi mnie zapach krwi i czegoś jeszcze… Są różne rodzaje smoków ja
należę do ognistych i wyczuwam mi pokrewne w ludzkim ciele. Tak więc stwierdzam
na pewno… nieznajoma jest smokiem. Podchodzę do niej i zauważam jak tkanina
przemokła krwią. Białowłosa ma twarz ściśniętą bólem, jest cała blada a czarna
suknia oddziela się na tle je skóry czyniąc ją przerażająco bladą. Przysiadam
na skraju łóżka na której ją położono i kładę opuszki palców na jej
zakrwawionych plecach starając się sprawić jej jak najmniej bólu. Spod moich
palcy zaczyna wydzielać się srebrnawy blask. Nie jestem zwykłym smokiem umiem
leczyć nie wiem jak, nie wiem dlaczego ale umiem… Po chwili kiedy już jestem
przekonany, że dziewczyna jest zdrowa odrywam dłonie od jej ciała i wstaję.
Otrzepuje spodnie z wyimaginowanego kurzu, podchodzę do drzwi i opieram
się o framugę. Przede mną rozgrywa się
istna wojna na słowa….
Wiem, że krótko ale jest! Nareszcie -,- Ale don't worry już piszę nexsta :D Zapraszam do udziału w ankiecie!